Każdorazowo spędzałam z grupą około 2 godzin, a przez moje pędzelki przewinęło się około 10 klas bardzo sympatycznej młodzieży z Katowic i okolic.
Oczywiście najbardziej w mojej pamięci odbiły się te pierwsze, wiadomo, miałam lekką tremę. Ale ponieważ z zawodu jestem też nauczycielem a także wielokrotnie szkoliłam w sklepie nowych pracowników, to ewentualny stres minął wraz z pierwszymi minutami zajęć.
Przez cały czas miałam gdzieś w głowie niedościgniony autorytet, kochaną panią Ewę Gil, u której na warsztatach miałam przyjemność być 2 razy. Jasna sprawa, że daleko mi do niej, ale pozytywne nastawienie, otwartość, umiejętność słuchania, szczerość (tak, mam problemy z malowaniem idealnych kresek, wciąż się uczę, zdażają mi się porażki) to klucze do sukcesu.
Warsztaty z pewnością bardzo mocno ubogaciły moje doświadczenie zawodowe, ale dały też możliwość wyrażenia siebie i niezwykłą satysfakcję, kiedy już na samym początku można przestrzegać młode malujące się kobiety przed typowymi błędami i złymi nawykami.
Zdradzę Wam, że szczególnie rażą mnie niehigieniczne stare gąbki w puderniczkach, oblepione i powycierane aplikatory w paletach z cieniami, oraz jeszcze inne nawyki o których w trakcie trwania warsztatów mogłyśmy sobie spokojnie, żartobliwie i niezobowiązująco porozmawiać.
Oczywiście głównie skupiałyśmy się na tym jak i czym wykonać sobie fajny, trwały wyjściowy makijaż. Robiłam 45 minut pokazu z szerokim komentarzem, a reszta zajęć polegała na praktyce ucznennic. W tej drugiej części pozwoliłam im na dużą dowolność: jedne malowały się wzajemnie, inne samodzielnie. Część dziewczyn skupiała się tylko na wybranym, ważnym dla siebie aspekcie. Największym zainteresowaniem cieszyło się przykejanie kępek rzęs, malowanie kresek, konturowanie twarzy i stylizacja brwi. Co najlepsze, czynny udział brały też panie profesor, niejednej udało się wymalować ładnie którąś z uczennic.
Cały cykl odbywał się w Śląskiej Wyższej Szkole Medycznej, w pracowni do wizażu. Miałyśmy więc do dyspozycji salę z oświetlonymi lustrami, krzesła do wizażu, pelerynki, pędzle, a także podstawowe kosmetyki zapewnione przez szkołę. Ostatnie warsztaty poprowadziłam w piątek i już troszkę za nimi tęsknię. Ale kto wie, może spotkamy się w przyszłym sezonie?