piątek, 22 stycznia 2016

Warsztaty wizażu w SWSM - podsumowanie


W połowie października ubiegłego roku zostałam poproszona o prowadzenie warsztatów makijażowych dla licealistek. Warsztaty były adresowane do najstarszych klas szkół średnich, a ich tematem był makijaż studniówkowy.



Każdorazowo spędzałam z grupą około 2 godzin, a przez moje  pędzelki przewinęło się około 10 klas bardzo sympatycznej młodzieży z Katowic i okolic.
Oczywiście najbardziej w mojej pamięci odbiły się te pierwsze, wiadomo, miałam lekką tremę. Ale ponieważ z zawodu jestem też nauczycielem a także wielokrotnie szkoliłam w sklepie nowych pracowników, to ewentualny stres minął wraz z pierwszymi minutami zajęć. 


Przez cały czas miałam gdzieś w głowie niedościgniony autorytet, kochaną panią Ewę Gil, u której na warsztatach miałam przyjemność być 2 razy. Jasna sprawa, że daleko mi do niej, ale pozytywne nastawienie, otwartość, umiejętność słuchania, szczerość (tak, mam problemy z malowaniem idealnych kresek, wciąż się uczę, zdażają mi się porażki) to klucze do sukcesu. 


Warsztaty z pewnością bardzo mocno ubogaciły moje doświadczenie zawodowe, ale dały też możliwość wyrażenia siebie i niezwykłą satysfakcję, kiedy już na samym początku można przestrzegać młode malujące się kobiety przed typowymi błędami i złymi nawykami. 
Zdradzę Wam, że szczególnie rażą mnie niehigieniczne stare gąbki w puderniczkach, oblepione i powycierane aplikatory w paletach z cieniami, oraz jeszcze inne nawyki o których w trakcie trwania warsztatów mogłyśmy sobie spokojnie, żartobliwie i niezobowiązująco porozmawiać. 


Oczywiście głównie skupiałyśmy się na tym jak i czym wykonać sobie fajny, trwały wyjściowy makijaż. Robiłam 45 minut pokazu z szerokim komentarzem, a reszta zajęć polegała na praktyce ucznennic. W tej drugiej części pozwoliłam im na dużą dowolność: jedne malowały się wzajemnie, inne samodzielnie. Część dziewczyn skupiała się tylko na wybranym, ważnym dla siebie aspekcie. Największym zainteresowaniem cieszyło się przykejanie kępek rzęs, malowanie kresek, konturowanie twarzy i stylizacja brwi. Co najlepsze, czynny udział brały też panie profesor, niejednej udało się wymalować ładnie którąś z uczennic.

Cały cykl odbywał się w Śląskiej Wyższej Szkole Medycznej, w pracowni do wizażu. Miałyśmy więc do dyspozycji salę z oświetlonymi lustrami, krzesła do wizażu, pelerynki, pędzle, a także podstawowe kosmetyki zapewnione przez szkołę. Ostatnie warsztaty poprowadziłam w piątek i już troszkę za nimi  tęsknię. Ale kto wie, może spotkamy się w przyszłym sezonie?

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Cut crease - moje próby

Jakiś czas temu w social media pojawiło się dużo propozycji makijażu o anglojęzycznej nazwie cut crease. W dosłownym tłumaczeniu byłoby to coś w stylu "odcięte załamanie powieki" :)) Tak czy inaczej, chodzi o makijaż, w którym załamanie powieki jest mocno zaznaczone. Najczęściej ruchoma powieka jest wycieniowana w innych kolorach niż część ponad nią. Ponieważ takie makijaż bardzo mi się spodobały, postanowiłam zmierzyć się z tym tematem. Efekty oceńcie sami.










sobota, 16 stycznia 2016

Woski zapachowe Bolsius

Gdy wieczory są dłuższe, jak prawie każdą z nas, nachodzi mnie chęć na palenie różnego typu świec, świeczek, kadzidełek i kominków. Ciepłe światło poprawia nam nastrój, a aromaty koją zmysły po intensywnie przeżytym dniu. Dlatego Yankee Candle szybko podbiły moje serce, lecz odkąd nie mam ich w sklepie stacjonarnym w pobliżu jakoś nie pasowało mi kupowianie ich online. Dlatego bardzo się ucieszyłam widząc ich polski odpowiednik w drogerii Rossmann, którą mam dosłownie kilka kroków od domu :)

Jak dla mnie ta opcja jest dużo lepsza niż Yankee. Przede wszystkim opakowanie zawiera aż 8 wosków, w trzech różnych zapachach - u mnie to jabłko, mango i truskawka - są jeszcze dwie inne kombinacje. Jedna dla fanów cynamonu i wanilii i jeszcze coś bardziej perfumowanego. Woski są niewielkich rozmiarów, tak, że bez obaw mozemy cały jeden włożyć nawet do bardzo małego kominka. Ich struktura jest gładka z wyżłobionymi rowkami, pozwalającymi na połamanie kazdej sztuki na 6 części. Na reszcie koniec z sypiącymi się wszędzie granulkami!!! 

Zapach jest ładnie wyczuwalny, przyjemnie roznosi się po pokoju, ale nie jest drażniący. Opakowanie kosztuje niecałe 10 zł i zawiera w sumie 52g więc ponad 2 razy tyle ile waży jedna tarta YC. Chyba ta sprawa jest warta świeczki? 😀😀

piątek, 15 stycznia 2016

Kosmetyki h&m


W okresie Bożego Narodzenia stałam się szczęśliwą posiadaczką tych oto cacuszek z H&M. I choć nigdy nie miałam przekonania do kosmetyków z odzieżowych sklepów, tym razem nie mogę napisać złego słowa. Zadowala mnie w nich wszystko, od ceny po jakość. Opakowanie może nie jakieś super trwałe, ale lekkie, miłe dla oka i dopracowane. Same produkty świetnie się rozprowadzają i mają rewelacyjną pigmentacje. Cień ma piękne satynowe wykończenie, a róż rozświetlającą złotą poświatę.


Powyżej cień i róż na mojej ręce, przy sztucznym świetle, po prawej z lampą błyskową. Efekty granatowego cienia w makijażu możecie podziwiać poniżej. 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...