wtorek, 22 stycznia 2013

Rybia łuska

Od dawna chodzi za mną makijaż w kolorze zielonym - a ja powiem szczerze, w zieleni średnio się czuję. Chociaż zimne barwy są dla mnie jak najbardziej odpowiednie, to akurat taka zwykła zieleń gości w moim makijażu sporadycznie, a jedynym   na prawdę zielonym zestawem cieni jest trio wygrane niegdyś w rozdaniu u sówki81. Toteż po te cienie sięgnęłam dziś, łącząc jednak z ukochanym 340 Inglota. Efekt jak zwykle - niebieskawy, ale mieniący się ładnie :) za połysk odpowiada tutaj cień, który znajduję się również w paletce karnawałowej, tej, którą można u mnie wygrać.  I ten cień też w zasadzie jest zielony. Ale do rzeczy.







Ale to jeszcze nie koniec. Teraz coś dla czytelników i oglądaczy o mocnych nerwach. Przygotowałam dla Was coś a'la "step by step". Tyle, że nie mam za bardzo cierpliwości ani zaplecza technicznego do jakichś tam rozbudowanych tutoriali, zatem wrzuciłam wszystko w jedną grafikę, którą poniżej pokrótce omówię. Ujrzycie teraz przemianę pasztetu w człowieka:



  1. A więc po kolei od góry jadąc: nakremowany ryjek zmatowiłam bazą widoczną obok, na to nałożyłam podkład. Revlon ponoć utrwala się 60 sekund, ale ja i tak bez pudru nic dalej nie zrobię - i tu posłużył mi transparent Kryolana, niby transparentny, ale jakiś tam swój kolor ma, bardzo dobrze z resztą, bo podkład mam ciut za jasny.
  2. Drugi rządek zaczyna się od pędzla i jest to niesamowicie ważne na tym etapie narzędzie. Mianowicie tym oto pędzlem rozcieram bardzo dokładnie puder nałożony wcześniej. Daje to na twarzy efekt gładkości i maksymalnej naturalności, nie powstaje dzięki temu skorupa zapudrowanego podkładu, tylko taka sobie właśnie powłoka. Potem dodaję bronzer, róż i przechodzę do makijażu oka. Powiekę też dokładnie przypudrowałam i dodatkowo pokryłam jasnym beżowym cieniem, a do kącika wpakowałam trochę rozświetlającego połyskującego czegoś :) Z reguły wolę to miejsce zachować matowe, ale cóż.. poniosło mnie nieźle i zaczęłam robić ciemnym cieniem takie paski poprzeczne na oczętach.
  3. Trzeci rząd: w pozostałą jasną przestrzeń na środku powieki wtarłam dużo zielonego matowego cienia z potrójnej paletki zieleni. W ogóle koloru aplikuję bardzo dużo, bo i tak podczas rozcierania duża jego ilość zniknie. I teraz mam na oku takie jakby paski, od wewnętrznego kącika powieka ma kolory: beż, granat, zieleń, granat. Łączenia tych kolorów rozcieram mieniącym, zielonkawym cieniem. Nadaję całości pożądany kształt. Do rozcierania używam niewielkich, puszystych pędzelków, patyczków kosmetycznych i czasem palca.
  4. Podkreślam brwi, maluję kreskę i tuszuję rzęsy. 
  5. Na usta daję delikatny błyszczyk i na koniec strzelam sobie serię słit-foci.

Voila!!  Mam nadzieję, że Wam się spodobało :) 

7 komentarzy:

  1. Ładny :) ale masz piękny kolor oczu !! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny makijaż a te Twoje oczyska wielkie ;) Ja zawsze marzyłam o takich a mam niebieskie !!!! :) niesprawiedliwość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześliczny:) bardzo mi się podobają te zieloniutkie cienie :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo efektowna przemiana pasztetu w człowieka :) śliczny makijaż i super opis, kiedyś zagarnę te cienie i się tak pomaluję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dopiero dzisiaj natrafiłam na Twojego bloga a tu takie cudne makijaże;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczny makijaż Kochana, bardzo pasują do Ciebie takie kolorki ;)

    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...