Włosy rozpuszczone wyglądały tak:
I dość szybko stałam się niewolnicą pączka, zwanego donutem lub wypełniaczem koka jak kto woli.
Z czasem nawet wychodziło bardziej kreatywnie :)
Ale w końcu miałam już tego dość i poszłam sobie bez większych planów do fryzjera, który w końcu wpadł na ten genialny, kilka razy podsuwany mu przeze mnie a jednak odrzucany pomysł krótkiej grzywki. I oto ona, jej krótkość, grzywka:
W zacnym towarzystwie Marylin, ale wciąż w niesatysfakcjonującej rudości... więc następnego dnia wyciągnęłam z szuflady długo już magazynowaną czarną khadi i oto finał:
W sumie dawno nie przeszłam AŻ TAKIEJ metamorfozy, ale dobrze się z tym czuję... jak Wam się podoba?
Wyglądasz genialnie :) tak jak ja masz dość wysokie czoło więc grzywka bardzo Ci pasuje :)
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie, bardzo fajnie :D
OdpowiedzUsuń